Czytelniczki!
Na wstępie bardzo przepraszam, że rozdział ten ukazuje się dopiero teraz. Potrzebowałam czasu by go napisać, przeanalizować i przetrawić. By być gotowym. Może zacznę od tego, że czytając ten post polecam szczególnie przesłuchać piosenkę https://www.youtube.com/watch?v=CPInjdeHWxc , dlaczego?
Jest to muzyka piano, pozbawiona jakichkolwiek słów, nie przypadkowa. Moja osobista historia związana z tą piosenką nie jest dość długa i skomplikowana. Ujmując ją w pigułce: Jest dla mnie ważna, po raz pierwszy usłyszałam i wsłuchałam się w jej melodię gdy grała ją bardzo bliska mi osoba. Chłopak dzięki któremu 'piosenka' " River flows in you " ( bo taki jest jej pierwotny tytuł) ma dla mnie dość intymne i osobiste przesłanie, ma on duży wpływ na tego bloga i będzie miał do końca. W każdym słowie, każdej literce w każdej kropce jest on.
***osiemnasty październik dwa tysiące trzynastego roku***
Czuję jak braknie mi tchu.
Zaczynam nabierać coraz więcej powietrza, wdechy są coraz szybsze a wraz z wydechem czuję jakby moje serce miało się zaraz zatrzymać.
Słysze odgłos wskazówki zegara na dworcu, śmiech otyłej dziewczyny stojącej parę metrów za nami i co jakiś czas zerkającej za nas z pod oka, stukanie palców o ekran dotykowy i jego równie szybki oddech.
Jak długo tu stoję? Co ja tu w ogóle robię i czemu jestem tu akurat z nim?
Poczułam dłoń na policzku. Męską ale delikatną, która podnosi mój podbródek do góry, uśmiecha się on do mnie i zbliża. Nasze usta prawie się stykają i w pewnym momencie zamykają w pocałunku.
Nie pamiętam co do mnie mówił. Jego słowa zlepiły się w potok niewyraźnych literek. Byłam wpatrzona w jego piękne, brązowe oczy, które są jedyną rzeczą jaką mogę oglądać do końca swoich dni...
Odsunęłam się gwałtownie na myśl, że nie jestem jedyną, że jest ich więcej.
-Przepraszam - odparłam i odwróciłam się do niego plecami, biegnąc w stronę autobusu który właśnie podjechał na moje stanowisko.
Obejrzałam się jeszcze za siebie, by po raz ostatni na niego spojrzeć. Ale nie było tam go. Jakby nagle się rozpłynął albo był jedynie wyobraźnią.
Czy on w ogóle istnieje? - pomyślałam, przemierzając przez korytarz, szukając miejsca dla siebie. Usiadłam na pierwszym, wolnym siedzeniu.
- Nie uciekniesz ode mnie- usłyszałam znany mi głos, dobiegający z autokaru- Nie dam Ci odejść- powiedział postać siedząca obok.
Odwrócił się do mnie i spojrzał śmiejąc się szyderczo.
- Liam, nie! Odejdź! - krzyknęłam gwałtownie zrywając się z łóżka.
Jednak moje mięśnie nie są mi posłuszne jak myślałam, przez co od razu upadłam na plecy. Straszny ból przeszył moje ciało.
" To tylko sen Mai. Koszmar, który dręczy Cie odkąd odszedł.To tylko głupi sen. "
Leżąc bezwładnie na materacu uświadomiłam sobie co tak naprawdę się stało.
Sięgnęłam po telefon leżący na szafeczce przy łóżku.
Godzina 12:30
Wszytko to nie ma sensu. Ja już nic nie rozumiem. Wszystko dzieje się tak szybko, że sama nie wiem co jest prawdą a co jedynie snem, mglistym wspomnieniem.
Nowa wiadomość
Liam godzina 22:45
Przepraszam. Nie chciałem Cię skrzywdzić. Nie chciałem Ci tego przypominać. Czułem, że muszę się z Tobą pożegnać...ale nie wiem czemu musiałem Cię pocałować. Wiedziałem, że źle robię, ale nie mogłem tego zwalczyć.
Rzuciłam telefonem o ścianę i ukryłam twarz w dłoniach. Promieniowała ode mnie złość. Przeklęta nienawiść do jego osoby.
Usłyszałam kroki zmierzające w stronę mojego pokoju. Sięgnęłam po broń leżącą pod moim łóżkiem i schowałam pod kołdrę, by mieć ją pod ręką w razie potrzeby.
Kto to jest? Czy zamknęłam wieczorem drzwi?
Stukanie podeszwy, ciężkich, męskich butów ucichło a drzwi sypialni otworzyły się. Ujrzałam w nich tego, którego spodziewałam się najmniej.
* * *